Pamiętam jak w podstawówce byłem z klasą w kinie i w całym Poznaniu wisiały plakaty z nową gwiazdą Kina Sztuk Walki. Chodzi oczywiście o film “Romeo Musi Umrzeć” (2000). To był moment, w którym Jet Li stał się światową gwiazdą. Dla nas Polaków był już znany dużo wcześniej, bo pamiętamy czasy kina i VHS, w których górował w filmie “Klasztor Shaolin” (1984). Widziałem z nim na dużym ekranie “Od Kołyski Aż Po Grób” (2003) i oczywiście wszystkich “Niezniszczalnych”. Zastanawiałem się, czemu w ostatnich latach tak mało występuje.
Bardzo nie lubię pisać takich wiadomości, bo aż mnie przeszedł dreszcz. Jest mi po prostu przykro i smutno. Dzisiejszy dzień i pewnie kilka następnych spędzę z myślą o Li i o tym, że ten bohater odbywa właśnie największą walkę w swoim życiu. Aktor od lat zmaga się z nadczynnością tarczycy i nie może już trenować. Nawet w bezruchu jego tętno jest bardzo wysokie, przez co ma duże problemy z sercem. Co więcej… na skutek wycieńczenia organizmu odnowiły mu się kontuje, których nabawił się podczas wszystkich scen akcji, za które go podziwiamy.
Jet Li utrzymywał swoją chorobę w tajemnicy. Raz, kilka lat temu podczas programu telewizyjnego, do którego przyszedł z workami pod oczami przyznał, że choruje i prawdopodobnie resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Wspomniał tam o tym jak ważne jest zdrowie i jak mało istotne pieniądze. Mówił również, że sporo przytył i nie jest w stanie trenować, żeby zrzucić wagę.
Ostatnio do internetu trafiło zdjęcie, które zrobił z nim fan (to zdjęcie powyżej) i cały świat zamilkł. Ja również, gdy je dzisiaj zobaczyłem. 55-letnia gwiazda, jeden z najpopularniejszych aktorów na świecie chińskiego pochodzenia wygląda jakby był starszy o 30 lat. To już nie ten sam człowiek. Pomimo wszystko jak widać na ostatnich zdjęciach… uśmiecha się. Cierpienie, ból i walka towarzyszą mu na co dzień. Prawdopodobnie zobaczymy go na planie filmu “Mulan”, o którym ostatnio pisałem. To, że w ogóle w nim wystąpi to niesamowity wysiłek, dlatego zasługuje na największy szacunek.
Proszę Was wszystkich o modlitwę za Jeta, to ważne. Nie wiedziałem, że jest tak źle. Mam nadzieję, że będzie silny, bo w życiu liczą się tylko chwile, a każdy dzień jest tym najważniejszym.
“Nie jestem Huo Yuan Jia, ani Wong Fei Hong. Nie jestem superbohaterem, jestem zwykłym człowiekiem i mam problem z tym, że nie mogę kontynuować mojej pracy.”
Źródło: People