W 1998 roku miałem 10 lat i dokładnie pamiętam jak kilku moich starszych kumpli jarało się na powrót “Zabójczej Broni”, wychodziła wtedy czwórka. Ja pierniczę, to były czasy. Teraz dzieciaki mają “pizdę nad głową” Popka z Gangu Albanii i autorytety na poziomie rynsztoka. Jet Li debiutował w Ameryce, a Mel Gibson i Danny Glover robili swoje. Swoją drogą, ten pierwszy dzisiaj obchodzi 64 urodziny. Także wszystkiego co najlepsze Panie Gibson.
Pogłoski na temat “Zabójczej Broni 5” pojawiały się na przestrzeni 20 lat wiele razy, ale Panowie nie byli zbytnio zainteresowani. Teraz, gdy Danny Glover ma 73 lata… a Gibson też nie jest pierwszej młodości… sprawy mają się inaczej. Im bliżej emerytury, tym większa chęć na jeszcze jeden “strzał”. I wierzę mocno, że się uda. Emerytowani gliniarze zdecydowanie daliby radę, zwłaszcza jakby im pomógł Joe Pesci, który za sprawą “Irlandczyka” wrócił do “gry”. W kuluarach mówi się, że również jest zainteresowany rolą. No to dołożyć jeszcze do nich Chrisa Rocka i mamy tytuł z maksymalnym pierdolnięciem akcji i komedii.
Dodam, że tym razem nie jest to tylko plotka, podobno stawiane są pierwsze kroki ku temu, by coś z tego faktycznie powstało. I oby tak było, bo serial “Zabójcza Broń” to jednak nie to samo. Niech wróci ekipa, która kreowała lata 80-te, czekam na to. A Wy?