Fanów szeroko pojętej rozrywki rozwalającej mózg na strzępy nie brakuje, a Danny Trejo jest jest jednym z niewielu prawdziwych skurwieli, którzy potrafią ją dostarczyć. Nie wiedziałem czego się spodziewać oglądając pierwszą część “Maczety”, ale tego, że tak poryje mi głowę to się nie podziewałem, w dodatku sam Steven Seagal wystąpił jako bad-guy. Podobnie miała się sprawa z sequelem, w którym mogliśmy oglądać Mela Gibsona, tutaj granica absurdu w dobrym smaku została zdecydowanie przekroczona. To co się szykuje to prawdziwa bomba, Maczeta będzie zabijać znowu… w kosmosie.
To jest tak głupie, że aż się doczekać nie mogę. Film został zapowiedziany na końcu drugiej części i wszystko wskazywało na to, że powstanie lada moment, ale niestety musieliśmy czekać kilka lat, by dzisiaj dowiedzieć się, że jest wielkie prawdopodobieństwo, że produkcja powstanie. Danny Trejo zdradził, że rozmawiał na ten temat z reżyserem Robertem Rodriguezem. Scenariusz już się robi, a swoją obecność na pokładzie potwierdził również Mel Gibson.
Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na kolejne przygody tego skurczybyka. Takiej dawki akcji i wariactwa jaką nam zapewnił możemy się spodziewać ponownie, a nie ma to jak solidne mordobicie w tak nietypowym wykonaniu. Trejo jest niezniszczalny.