Zacznę tą recenzję mocno. “Pojedynek” z 1993 roku to mój ulubiony film z Billy Blanksem i zdecydowanie można go zaliczyć do klasyki gatunku. Jeżeli miałbym jakiś film z jego udziałem odznaczyć specjalnym wyróżnieniem, to byłby to właśnie ten tytuł. Nie chodzi tutaj o sentyment, chociaż mam go oczywiście, bo widziałem tą produkcję wiele razy za dzieciaka. Chodzi o to, że wróciłem do niej po latach jako dorosły gość i sprawiła mi tyle samo radości co kiedyś. “Showdown” się nie postarzał, przetrwał. Pisze to z dumą w sercu, bo mało jest tytułów, które po kilku dekadach nadal dają radę.
Billy Blanks w rękach reżysera filmu “Najlepsi z Najlepszych”.
Zresztą jakby przypatrzeć się bliżej ekipie, która nad nim pracowała… to nie ma się co dziwić. Przede wszystkim na stanowisku reżysera zasiadł Robert Radler. Jeżeli gościa nie kojarzycie – to macie do tego prawo, ale ten facet zrobił wcześniej dwa inne klasyki gatunku – “Najlepsi z Najlepszych” (1989) i “Najlepsi z Najlepszych 2” (1993) z Phillipem Rhee i Ericiem Robertsem. Tutaj z góry wiadomo, że nie ma lipy, Radler zna się na rzeczy i potrafi wyciągnąć esencję z gatunku sztuk walki, co uczynił. Za scenariusz “Pojedynku” odpowiada debiutujący Stuart Gibbs, który zdecydowanie napisał skrypt luźno inspirując się serią “Karate Kid” (1984).
Trzeba przyznać, że wyszło to naprawdę przyzwoicie, z uwagi na dobre sekwencje walk w wykonaniu Billy Blanksa jak i drugiego głównego bohatera, młodego Kena McLeoda. O tym drugim niestety słuch już zaginął, ale miał swoje pięć minut w kinie akcji. Wystąpił między innymi w “Morderczej Triadzie” (1994) z Gary Danielsem, czy filmie “Anioł Bezprawia” (1994) z Cynthią Rothrock. W każdym razie obaj Panowie wiedzą co robią. Blanks, były glina – teraz woźny w szkole i chłopak tuż po przeprowadzce, która wpada w szkolne tarapaty. Billy jako mentor sprawdził się świetnie, do tego sceny treningów zostały zrealizowane z dbałością, a muzyka w tym filmie robi robotę.
Szurnięty Patrick Kilpatrick i nawiązania do klasyków.
Nie można zapominać o reszcie obsady, która odznacza się mocnym – brutalnym kontrastem. Oczywiście w roli głównego złego – psychola wystąpił Patrick Kilpatrick (Piaskun z “Wykonać Wyrok“, 1990). Tutaj nie ma co gadać, facet w takich wcieleniach wypada najlepiej, po ryju widać, że pizgnięty w dekiel, w dodatku z chorą ambicją zemsty za zamordowanego braciszka. Do tego w roli dyrektora szkoły Brion James, facet, który ma równie parszywy ryj i nikt nie chciałby spotkać go w ciemnym zaułku. Skubany wystąpił w takich filmach jak “Następne 48 Godzin” z Eddie Murphym, czy “Pole Rażenia” z Bruce Willisem.
Nie dość, że obsada godna dobrej produkcji to jeszcze nie zabrakło dbałości o szczegóły. Reżyser oddał hołd kilku filmom przed finałową walką. Na tle Kena McLeona widzimy plakat jego poprzedniego filmu “Szkoła Kickboxerów” jak i plakaty chociażby “Czarnego Orła” z Sho Kosugi i Jean-Claude Van Damme, czy “Króla Kickboxerów” z Lorenem Avedonem i Billy Blanksem. To wszystko się po prostu dobrze ogląda.
Mi nie pozostaje nic innego jak trzymać ten tytuł w serduchu i Wam go polecić. Jeżeli nie widzieliście “Pojedynku” lub “Otwartych Kart” (ale to nieudolnie przetłumaczyli, ja pierdolę) to musicie zobaczyć. Uważam, że dla zajadłych fanów gatunku to pozycja obowiązkowa. Ode mnie mocna ósemka. Jeszcze do tego filmu wrócę.
Ocena: 8/10