Jackie Chan ostatnie kilkanaście dni spędził promując sequel “Mitu”, czyli film “Kung Fu Joga” w Indiach. Wywiady, czerwone dywany, śmiechy, poklepywanie się po plecach, zdjęcia z fanami, bankiety, kolorowe stroje i takie tam. Myślę, że po zwiastunie fani oczekiwali fajnej przygody, trochę śmiechu i sporo akcji. Pierwsza chińsko-bollywoodzka produkcja okazała się udanym przedsięwzięciem, bo do kin przybyły tłumy. Kilka dni po premierze film ma już na koncie około $90 milionów. Można zdecydowanie powiedzieć, że to sukces… ale nie do końca… film zbiera słabe recenzje.
W przypadku “Railroad Tigers”, który miał premierę miesiąc temu sprawa była prosta – dobre opinie, ale trochę za mało akcji… w każdym razie wszystko ponoć trzyma się tam całości. Jeżeli chodzi o “Kung Fu Jogę” to sprawa według recenzentów ma się trochę inaczej… według niektórych z nich film jest głupszy niż jego tytuł. Powiem wam szczerze, że trochę się tego bałem. Podobno w całym filmie wszyscy są poubieranie na kolorowo jak jakieś dziwolągi, a sama fabuła nie trzyma się kupy, jest mnóstwo niepotrzebnych scen nie pasujących do siebie… po prostu coś tu nie gra. Filmowi zarzucane jest to, że jest bez sensu… podobno jest przepełniony akcją i efektami, które niestety marnie wyglądają. Dobra, nie marudzę wam już… ale wygląda na to, że to rozrywka na niedziele dla dzieci do lat 13-tu. Nie wiem, zobaczymy, ale nie wygląda to dobrze.
Powiem wam, że Chan zrobił niedawno film, który zbierał podobną krytykę… jeżeli chodzi o efekty i bezsensowne sceny, w których trudno się połapać. Chodzi o “Chiński Zodiak”, który przecież zarobił ponad $150 milionów. Wiele wskazuje na to, że “Kung Fu Joga” podzieli jego los… to się już dzieje. Obejrzymy, zobaczymy.
A tak pół żartem, pół serio. Lubię płyty Jackie Chana, ale to co zaśpiewał przy premierze “Kung Fu Jogi” może się spodobać tylko fanom wykonów wujka Zygmunta po wódzie przy rodzinnym stole. Zobaczcie poniżej. Znów poczułem się jak w przedszkolu.
JACKIE CHAN ŚPIEWA “TU TU MERI”