91-letni Clint Eastwood zrealizował swój kolejny film, zasiadł za stołkiem reżyserskim i wystąpił w roli głównej w “Cry Macho“. Mam ogromny szacunek do tego człowieka i uwielbiam jego produkcje. A fakt, że w tym wieku jest jeszcze aktywny zawodowo świadczy tylko o tym jak mocno kocha kino i jak bardzo jest z nim związany. To legenda. I uważam, że do takich osób należy się odnosić z uszanowaniem, niestety żyjemy w takich czasach, w których jest coraz więcej ludzi chcących wzbudzić zainteresowanie na swoich social mediach. Przykro się na to patrzy, bo fani Clinta już od wielu lat wiedzą, że każda jego kolejna produkcja może być tą ostatnią… tylko, że tym razem nie poszli przed duży ekran.
16 września “Cry Macho” wszedł do kin i w weekend otwarcia zarobił tylko $4 miliony, to bardzo słaby wynik. Do tej pory uzbierało się już prawie $9 milionów i tutaj już mamy porażkę i to mocną. Zawiedli fani, po prostu nie poszli do kina, ale faktem jest też, że równocześnie film ma premierę na HBO… tylko, że tutaj wyniki oglądalności też są słabe. No i ok, jest jak jest. Ja czekam z niecierpliwością na polską premierę i mam zamiar cieszyć się z każdej sceny, bo nie wierzę, że jest aż tak źle jak piszą, chyba, że się mylę… i jestem ślepo zapatrzony w ikonę kina. W każdym razie sytuacja jest przykra, fani nie oglądają, krytycy krytykują… a Clint zostaje z tym sam.
“Zawodzi w każdym obszarze: scenariusz, oświetlenie, lokalizacje, scenografia, rekwizyty, garderoba i casting. Kiedy na początku Eastwood użył zdjęcia buta uderzającego o ziemię pod samochodem, pomyślałem: „Świetnie, on zamierza riffować stylizacje macho westernów” – ale to była ostatnia interesująca kompozycja w filmie”.Paul Schrader