Niestety, ale Jason Statham planuje nam zasadzić kopa na mordę. To niezręczna sytuacja, bo gościa lubimy, ale nie za takie filmy. Oczekiwania były duże, bo produkcja kosztowała tyle co na oczy żeśmy nie widzieli, hajsu od chuja. A co z tego wyszło? Napisałem w recenzji “The Meg”. W skrócie ujmując – “Cały misterny plan w pizdu.”, gdyby nie fakt, że film zarobił ponad $500 milionów.
A jak jest trochę zielonych to jest i zabawa. Producentka filmu Catherine Xujun Ying potwierdziła, że “The Meg 2” jest w przygotowaniu. A więc kit ze słabymi recenzjami i w ogóle tym wszystkim. Pieniążki zarobione, więc ciśniemy temat, a ze Stathama zostanie sucha skóra od cytryny. Za taki budżet to zrobił by sześć nowych “Transporterów”, albo dwanaście solidnych akcyjniaków lub po prostu kupił wszystkie biedronki w Wielkopolsce. A tak to będziemy mieć rekina. Buuu… ale się boję. Tak to jest. Prawda jest brutalna – chodzisz na gnioty, gnioty dostajesz. Ludzie poszli, to mają.
Na całe szczęście produkcja takiego anty-hita trwa czasu więcej niż normalnego filmu, więc możemy liczyć na premierę za kilka lat. Żeby nie było… Jason jeszcze nic nie podpisał. Oby nie miał czasu w kalendarzu na ten projekt. Taki thriller to ja mógłbym obejrzeć ponownie pod jednym warunkiem. Tego całego megatlona musiałby nawalać Chuck Norris, gołymi pięściami.
Źródło: Cinelinx