Jean-Claude Van Damme spędził miło czas ponad tydzień temu. Pojechał do Sacramento w Kalifornii, gdzie przeprowadził kilka lekcji szkolących zawodników MMA. A dokładniej wpadł do na salę byłego mistrz świata Cody Garbrandta i prezentował chłopakom swoje kopniaki, przy okazji udzielając kilku rad.
Pogromca Cody Garbrandta, T.J. Dillashow, nowy mistrz świata, który odebrał mu tytuł mistrzowski 4 listopada na UFC 217 postanowił się wypowiedzieć na ten temat – “Cody może dostać tyle lekcji od Jeana-Claude Van Damme ile chce… bo nawet “Kickboxer” nie uczyni go lepszym wojownikiem.”. Dillashow wyśmiał pomysł, żeby Van Damme pomagał w treningach – “Nie sądzę, że Van Damme wniesie jakąkolwiek mądrość do walk MMA”.
Tak naprawdę trudno, żeby się z tym nie zgodzić. Van Damme w kwiecie wieku prawdopodobnie byłby średniakiem w MMA ze swoimi umiejętnościami. Prawdziwa walka, a film to dwie różne historie. Karata, a MMA to zupełnie inne bajki, ale jednego nie można i nie powinno się podważać. Van Damme to autorytet dla setek tysięcy fanów i możliwe, że świetny mentor, a jak wszyscy dobrze wiemy, wszystko zaczyna się w głowie. Moim zdaniem Cody wbrew temu co mówi jego pogromca… ma szansę zostać lepszym wojownikiem… właśnie po treningach z Van Dammem. Może doczekamy się rewanżu na jednej z kolejnych gal UFC?