Numery nie z tej ziemi. To ostatnie czego się spodziewałem. Jakiś czas temu świat obiegła wiadomość, że ikona kina akcji – Sylvester Stallone zrezygnował z udziału w “Niezniszczalnych 4”. Wygląda na to, że to nie są żarty, chociaż sam do końca nie mogę w to uwierzyć. Przecież to był pewniak – zapowiedzi, spekulacje, zdjęcia miały się rozpocząć na jesień. Stallone i Statham spotykali się, dyskutowali o projekcie, Lundgren potwierdził swój udział. Eh…
Co ciekawe, kilka dni później w świat poszła informacja od Arnolda Schwarzeneggera, uznał, że jeżeli Stallone odchodzi, to on też. “Niezniszczalni” to Stallone. W sumie zachował się honorowo, podzielam jego zdanie, bez Sly’a seria nie istnieje. To jego projekt, jak “Rocky”, jak “Rambo”. Jak ktoś chce to robić bez niego to krzyż na drogę.
Co się stało i o co chodzi? Tak naprawdę mało wiadomo, bo zainteresowane strony nie powiedziały nic konkretnego. Wiemy, że Stallone pokłócił się z Avi Lernerem – producentem, który ma ogromny wkład w kino akcji w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Gaża Stallone’a miała wynieść $20 milionów, ale wątpię, żeby to był powód kłótni. Pamiętacie jak Stallone pocisnął Willisowi za to, że chciał bańkę więcej za udział w drugiej części? To była krótka piłka. Tu nie chodzi o kasę. Krążą plotki, że Lerner ponownie chciał zrealizować film w PG13, a Sly przecież obiecał fanom, że będzie krwawo i brutalnie jak w “John Rambo”. To tylko moje domysły, może wkrótce dowiemy się czegoś więcej… albo dostaniemy informacje, że to był jeden wielki żart.