Dawno nie widziałem filmu z Gary Danielsem. Jego gwiazda już dawno wyblakła wraz z upadkiem kaset VHS, ale nadal występuje w rolach głównych. Pamiętam filmy takie jak: “Gdy Księżyc Ma Barwę Krwi” (1997), “Mordercza Triada” (1994), “Furia” (1995) i kilku innych, były przyzwoite, a Gary miał w sobie to “coś” co dodawało każdemu z tych tytułów sporo ognia. Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się o nowej produkcji o tytule “Porwana”. Od razu przyszła mi na myśl “Uprowadzona” (2008) z Liamem Neesonem. Oczywiście wiedziałem, że to nie ten budżet, ale liczyłem na w miarę możliwości dobry film. Przeliczyłem się.
Meksykański kartel i strzelaniny.
Gary Daniels wciela się w agenta DEA, który poszukuje dziennikarki – swojej byłej żony, która została porwana przez meksykański kartel narkotykowy. Za scenariusz jest odpowiedzialny Benjamin Budd, nie możecie go kojarzyć, bo to facet bez doświadczenia. Tak samo w przypadku reżysera – R. Ellisa Fraziera. Jeżeli chodzi o obsadę to też nic szczególnego. To nie mogło wyjść.
Można by powiedzieć, że za milion nie da się zrobić porządnego filmu, ale przecież wymienione wyżej tytuły z Gary Danielsem kosztowały mniej i oglądało się je z przyjemnością, więc wszystko jest możliwe. Może problem tkwi w tym, że jego gaża jest tak duża, że nie starcza budżetu na sam film. Kto wie, tutaj wszystko jest nie tak. Wyobraźcie sobie, że oglądałem “Porwaną” na 4 razy. Naprawdę rzadko mi się zdarza, żeby aż tak się męczyć przy jakieś produkcji. Właściwie trudno tutaj o jakikolwiek plus, no dobra, znalazłem jeden, piękna Vannessa Vasquez – za wygląd. Poza tym film kuleje. Nie ratuje go Tijuana w Meksyku, ani Daniels. Bieda, gniot.
Nie marnuj czasu, wróć do klasyki.
“Porwana” nawet nie sięga do pięt wspomnianej wyżej “Uprowadzonej”. Jeżeli jesteś fanem filmów kopanych to nie marnuj czasu, obejrzyj jakieś klasyki. Nawet jak jesteś fanem Danielsa, a wierzę, że ma swoich wielbicieli w Polsce – to też nie oglądaj “Misfire”, niech Cię diabeł nie kusi. To słaby film, bardzo słaby, męczący. Nie polecam i za nic w życiu nie obejrzę drugi raz. Należy omijać szerokim łukiem.
Ocena: 2/10