Jest taki jeden gość… Chuck Norris. Krążą o nim legendy, ale facet ma do siebie niesamowity dystans. Jego przeciwieństwem jest inny gwiazdor kina akcji – Steven Seagal, który stał się już parodią samego siebie i… dystansu niema. Duma, robienie z siebie gwiazdy, brak szacunku do ludzi… dużo by wymieniać, najlepiej o tym wiedzą pracownicy warszawskiego hotelu Sheraton i dziwki z pod poznańskich miejscowości… no i jego byłe żony. Człowiek, którego szanuje Putin i środowiska przestępcze. Gangster z krwi i kości… no i tłuszczu. Zjadacz polskiej kiełbasy i… buddysta.
On wciąż walczy, znaczy jego dublerzy, bo nawet wymagające sceny chodzenia odgrywają za niego… nie mówiąc już o scenach walki. Choreografia scen akcji jest układana całymi dniami przez specjalistów… przychodzi Seagal i mówi, że do walki z nim przeciwnicy nie mogą używać nóg… no i trzeba robić choreografię od nowa i bez Seagala… bo się obraża.
Kilkukrotnie odmawiał występu w serii “Niezniszczalni”… uważa, że jego projekty są ważniejsze, a tak naprawdę dupy mu się nie chce ruszyć, żeby zrzucić 50 kg i wrócić do formy… bo ta, którą ma od ponad 10 lat to forma godna zawodnika sumo, a nie mistrza aikido.
Odnośnie jego nowych projektów… no jest ich kilka, coś tam robi… po co? Tego nie wiem, pewnie spłaca długi, bo ikry to on już niema. Czasami się zdarzą tytuły, którymi trochę przypomina siebie jak np. “Sprawiedliwość Ulicy”, ale to rzadkość. Z wielkiego szacunku do “Nico”, czy “Szukając Sprawiedliwości” oglądam te badziewia licząc na jakiś przełom… i nic. Przełomu brak. Gra aktorska jak zwykle na najwyższym poziomie, marszczenie brwi, przechylanie łba na prawo udając, że kogoś słucha, czy cięta riposta… ale to już nie wystarczy. Montaż scen walki jest tak szybki, że laik mógłby pomyśleć, że Seagal jest w najlepszej formie w życiu, uderza z prędkością światła, łamie kości, zabija bez mrugnięcia okiem.
Odnośnie jego nowych projektów, bo o tym miałem napisać… a ja tu wylewam frustracje… w ciągu najbliższego roku możemy liczyć na trzy pierdolnięcia – “A Good Man”, “Gutshot Straight” i “Absolution”. Wszystko wyjdzie na DVD, a graficy się męczą uszczuplając Seagala na okładkach lub korzystając z jego zdjęć sprzed lat, kiedy to jeszcze wyglądał jak człowiek, a nie hipopotam.
Wszystkim fanom Seagala życzę powodzenia i wytrwałości. Będzie GRUBO!
“A GOOD MAN” – TRAILER
“GUTSHOT STRAIGHT” – TRAILER
