“Predator” to niezniszczalna seria, podobnie jak “Terminator”, “Robocop”, czy “Obcy”. To się nie nudzi, powstają kolejne sequele, a producenci zarabiają, widzowie przeważnie są zadowoleni. Wszystko się zgadza. Już od kilku lat mówiło się o realizacji nowej części, z tym, że nie sequela… choć pierwotnie tak miało być. Jak się teraz okazuje, w przyszły weekend ruszają zdjęcia do remaku “Predatora” – zupełnie nowa historia, coś innego i z tego co ptaszki ćwierkają – nie nawiązującego do poprzedników, a szkoda.
Naturalnym było, że kiedy tylko zaczęto rozmowy na temat nowej odsłony historii tej przerażającej i bestialskiej mordy (“ale masz parszywy ryj”) – zapytano o Arnolda Schwarzeneggera – odtwórcę głównej roli w pierwowzorze. Odpowiedź była – Arnold pojawi się w roli epizodycznej. I tak się temat miał, aż do teraz. W przyszły weekend ruszają zdjęcia do “Predatora”, a ludzie związani z filmem sieją niepewność tłumacząc, że Arnold jest niepotrzebny, bo to zupełnie nowy film. Niech gadają co chcą, ja w to nie wierzę. Mam dziwne przeczucie, że igrają z ogniem, czyli fanami serii. Czuję, że Arnold się pojawi – niewymieniony w czołówce, ale znajdzie się epizod. I jako fan życzyłbym sobie jeszcze Dannego Glovera.
Co mnie zaskoczyło pozytywnie, oj bardzo pozytywnie, to fakt, że za scenariusz i reżyserię jest odpowiedzialny Shane Black. Jak nie kumacie o kim mowa, to już piszę. Black napisał scenariusz do trzech części “Zabójczej Broni” z Melem Gibsonem i Dannym Gloverem, maczał też palce w czwórce, jest autorem scenariusza do dobrego “Bohatera Ostatniej Akcji” z Arnoldem… w dodatku jest odpowiedzialny za “Ostatniego Skauta” z Brucem Willisem. No kurde mol… to musi się udać. Jak sobie przypomnę teksty Willisa z “Ostatniego Skauta” to ciężko mi sobie przypomnieć lepsze w kinie akcji… tam po prostu było tego mnóstwo. Męskie kino z solidnym pierdolnięciem… najwyższa półka.
Premiera w 2018 roku. Czekamy, jestem przekonany, że warto!