Kochani, nie było mnie dwa tygodnie, ale wróciłem. Potrzebowałem chwilowej przerwy od codziennego pisania po to, by nabrać świeżości i poczuć trochę głodu. Na szczęście mam wspaniałą kobietę, która mnie wywlekła z tego “leniwego okresu”. Słowa “Dzisiaj chcę przeczytać jakiegoś ciekawego newsa na Kino Sztuk Walki” – zadziałały. A więc zaczynamy, a jak zacząć, to najlepiej z grubej rury, czyli to na co mocno czekamy – “Godziny Szczytu 4”.
Tyle razy już wspominałem o tej produkcji i o wszystkim co się dzieje w okół niej, że aż trudno mi zliczyć. Nie chcę się też powtarzać po pierdyliard razy co się działo. Przypomnę Wam tylko, że pod koniec zeszłego roku Jackie Chan potwierdził, że spotkał się z Tuckerem i reżyserem Ratnerem by dopiąć szczegóły. Scenariusz został zaakceptowany, a wszyscy mieli wejść na plan filmowy “niedługo”.
Problem w tym, że z “niedługo” zrobiło się już kilka miesięcy, a fani zaczęli trząść portkami, czy “Rush Hour 4” w ogóle powstanie. Wybuchła afera o molestowanie seksualne w okół reżysera trylogii – Bretta Ratnera. Niby nie było się czym martwić, ale jak Kevin Spacey podrywał kolegów z serialu “House Of Cards” to został z niego wypierdolony na zbity pysk. Nie wiem co jest powodem tak długiego okresu przed-produkcyjnego. Może to ma związek z aferą, a może wszystko jest dopięte i cała ekipa przygotowuje się do produkcji.
W ostatnim czasie Jackie Chan nie wziął się za jakiś duży projekt, co może sugerować, że czeka na “Godziny Szczytu 4”. I mam wielką nadzieję, że tak właśnie jest. Chris Tucker w jednym z ostatnich wywiadów potwierdził, że wystąpi w filmie. Powiedział: “To się dzieje w tej chwili. To będzie szczyt szczytów. Jackie jest gotowy, chcemy zrobić coś czego ludzie nigdy nie zapomną”.
Jestem dobrej myśli, wierzę, że przez lata odrzucany scenariusz został tak doszlifowany i nafaszerowany akcją i humorem, że jako fani wylecimy z foteli i będziemy się śmiać do łez. Czekam na ten film.
Źródło: ESPN