Jak piszę takie rzeczy to aż mam ciary na łapach. Sylvester Stallone, król Kina Akcji, mistrz gatunku i wieszania na hakach skurwieli wraca. To nie są żarty. Autor sukcesu serii “Rocky”, “Rambo” i “Niezniszczalni” prawdopodobnie za bliżej nieokreślony czas weźmie się za “Cobrę 2”. Marion Cobretti, to skubaniec jakich mało i powiem Wam, że brakuje mi drania. Kto jak nie on sprzątnie te śmierci z ulicy?
Historia filmu “Cobra” rozpoczęła się już przed 1985 rokiem i jest wynikiem przypadku. Sylvester Stallone dostał propozycję wystąpienia w roli głównej w “Gliniarzu z Beverly Hills”. Nie podobało mu się jednak, ze film jest w połowie komedią, chciał czegoś mocnego i brutalnego. Efektem swoich przemyśleń pozmieniał scenariusz. Producenci jednak na to wyłożyli chuja. Sly się jednak uparł, dorobił inną historię i powstała zupełnie inna produkcja – “Cobra”. Jedna z najbardziej męskich w gatunku dla prawdziwych mężczyzn, a nie ciot w rurkach.
My Cobrettiego pamiętamy jako olbrzymi sukces w erze VHS, bo tak było i jest to zdecydowanie jeden z największych klasyków. Niestety sprawa przy premierze miała się inaczej. Film nie dostał dobrych opinii od krytyków, też nie zarobił tyle ile miał zarobić. Na szczęście czas weryfikuje co jest hitem na lato, a co jest hitem na lata. Sprzedaż biletów ma tu gówno do gadania.
“Cobra 2” miał już powstać kiedyś, ale temat ucichł tak szybko jak się pojawił. Ponad rok temu… w maju pisałem Wam o tym, że Stallone rozmyśla o sequelu. Napisał wtedy w mediach społecznościowych… “Wspomnienie, czy Powrót?”… czy jakoś tak. Z pewnością był to zabieg mający na celu sprawdzić zainteresowanie tematem. Zainteresowanie było. Kilka dni temu wpis aktora rozgrzał fanów na całym świecie. “Z radością stworzę ten film, definitywnie powstanie druga część…”. Co ja mam tu więcej dodać. Stallone wie jak robić sequele. W końcu zaraz wyjdzie “Creed II”, potem “Rambo V” i “Niezniszczalni 4”. No i “Cobra 2”. Ciary na łapach.
Źródło: Instagram