W 1988 roku swoją premierę mieli “Bliźniacy” z Arnoldem Schwarzeneggerem i Dannym DeVito. Film okazał się sukcesem zarabiając na świecie ponad $216 milionów. Pamiętajmy, że nie wliczamy w to rynku VHS, a tam dopiero była kasa. W każdym razie po latach Arnold miał okazję się spotkać z Eddie Murphym. W pewnym momencie rozmowy doszli do wniosku, że niezłe jaja by były jakby można było zrobić “Bliźniaków 2” i dorzucić do tego trzeciego – czarnego brata. Murphy z miejsca wszedł w projekt. DeVito też się zgodził, a reżyser oryginału Ivan Reitman postanowił ponownie reżyserować.
I tak od wielu lat “Bliźniacy 2”, a raczej “Trojaczki” stoją w miejscu. Aż do dzisiaj. Okazało się, że produkcja wkrótce ruszy w Bostonie. I jak to się mówi – wszystkie ręce na pokład. No i tu pojawił się problem. Eddie Murphy ma w kalendarzu powrót w “Gliniarzu z Beverly Hills 4” i terminy się nie zgadzają. Straszna szkoda, bo jestem przekonany, że byłby jajca jak berety. W każdym razie wiemy już, że zastąpi go Tracy Morgan. Lubię gościa i widziałem z nim kilkanaście filmów, wystąpił między innymi w “Cop Out: Fujary Na Tropie” (2010) u boku Bruce Willisa, wyszło to nieźle, ma facet talent komediowy. No… ale to nie Eddie.
W każdym razie ważne jest też to, że bazowa ekipa zostaje taka sama, no i reżyser. Co prawda sam Reitman ostatnio mówił, ze ma wątpliwości, bo dawno nie reżyserował, ale Arnold mu to skwitował “Słuchaj, nie pamiętasz jak się świetnie bawiliśmy na planie?”. Na to liczę, na dobrą zabawę i czekam na rozpoczęcie zdjęć. Ten sequel może się naprawdę udać.