Dosłownie kilka dni temu zastanawiałem się w jednym z artykułów, czy Steven Seagal zakończył karierę, ponieważ nie wystąpił w żadnej produkcji przez ponad trzy lata. W dodatku nie ma też żadnych planów filmowych i nie było nawet plotek o tym, że miałby wrócić. Jakaś część z Was odetchnęła z ulgą, a inni chcieliby go jeszcze zobaczyć. Ja mam sentyment do Seagala, dlatego stałem bardziej po stronie tych, którzy wierzą, że aktor wróci na ekran. Nie spodziewałem się jednak, że po kilku dniach od tego artykułu świat obiegnie informacja, że mistrz aikido pracuje nad filmem dokumentalnym dla Rosji.
Steven Seagal przyjechał do Donbasu.
Ze wschodu nadeszły informacje, że Steven Seagal pracuje nad filmem propagandowym dla Rosji. Aktor uważa, że świat nie zna prawdy na temat “specjalnej operacji”. Przybył do Donbasu, a dokładniej do miejscowości Ołewniki. Pozował do zdjęć z Denisem Puszylinem, przywódcą separatystów. Co więcej podobno przeprowadzał też rozmowy z ukraińskimi jeńcami uważanymi przez Rosję za członków “neonazistowskiego batalionu Azow”. Sprawdzał też “dowody” na to, że część więźniów zgięła z powodu ataku rakietowego ukraińskich sił zbrojnych. Seagal ma tam przebywać kilka dni.
Napiszę szczerze, wygląda to źle, próbuje się jakoś zdystansować, ale nie potrafię. Rzygać mi się chce na samą myśl, że piszę takiego newsa, a jego bohaterem jest człowiek, który w dzieciństwie był dla mnie metaforą brutalnej sprawiedliwości. Coś tu się mocno poprzekręcało. Zostawiam Was z tymi informacjami. Niech każdy to przetrawi po swojemu.