Barry Gray to anonimowy autor w środowisku filmowym. W połowie lat 90-tych napisał swój pierwszy i ostatni scenariusz do produkcji pod tytułem “Nie Ma Odwrotu” (“No Turning Back”). Historia opowiadała o czarnoskórym, byłym żołnierzu Korpusu Piechoty Morskiej, który po latach wraca z Zatoki Perskiej do domu. Niestety jego rodzinne miasteczko nie jest już takie samo, miejscowi zostali sterroryzowani i zastraszeni przez fanatycznych rasistów nienawidzących “czarnuchów”. Byłemu marine przyjdzie się zmierzyć z brutalnymi skurwielami naśladującymi Ku Klux Klan. Tak się stało, że tekst trafił w ręce aktora i mistrza wschodnich sztuk walki – Phillipa Rhee, który był świeżo po realizacji filmu “Najlepsi z Najlepszych 2” (1993).
“Najlepsi z Najlepszych 3” bez Erica Robertsa.
Scenariusz Gray’a od razu przypadł mu do gustu. Uznał, że historia jest na tyle ciekawa i emocjonalna, że świetnie by pasowała po przerobieniu do trzeciej części serii. Była zupełnie inna niż poprzednie epizody i nie tak oklepana. Myślę, że Phillip Rhee podjął dobrą decyzję. Skontaktował się z Deborahem Scott’em, który był współpracownikiem producenta w filmie “Najlepsi z Najlepszych” (1989) i współ-producentem sequela. Scott stwierdził, że może współ-produkować również trzecią część i osobiście zajął się przerobieniem scenariusza, tak, żeby głównym bohaterem był Tommy Lee. Z miejsca zaproponowano rolę drugiej głównej postaci – Alexowi Grady. Niestety Eric Roberts odmówił udziału w projekcie. Po prostu uznał, że jego udział nie wniósł by nic ważnego do trzeciej części. Może też nie chciał być już tylko w cieniu postaci Tommy’ego Lee. Zamiast tego przyjął rolę w filmie “Złe Towarzystwo” (“The Nature Of The Beast”), w którym towarzyszy mu Lance Henriksen (“Nieuchwytny Cel“, 1993). Trzeba przyznać, że ten wybór wyszedł mu na dobre. Niestety nie można powiedzieć tego samego o “Best Of The Best 3”.
Rola Alexa Grady w trzeciej odsłonie może i by nic nie wniosła do filmu, ale sam udział Robertsa z perspektywy widza mógłby podnieść poziom produkcji i autentyczności. Postać Tommy’ego Lee została z normalnego gościa wprowadzona mocno w Kino Akcji, gdzie finalnie bohater rozwala całą armię. Niestety, ale nie na tym budowani byli “Najlepsi z Najlepszych”, dlatego w tym przypadku był to zły kierunek. Wierzę, że z Robertsem jako kompanem miałoby to lepszy wydźwięk. Można też było zbudować inne zakończenie, mniej bohaterskie, a mające bardziej naturalny wymiar. Można uznać, że Phillip Rhee, który sam podjął się reżyserii poszedł o krok za daleko. Jeden mały krok za dużo, który spowodował, że całość na tym straciła.
Phillip Rhee udźwignął temat, mocna produkcja.
Oczywiście nie piszę tutaj, że film jest zły, bo jest zupełnie przeciwnie. “Najlepsi z Najlepszych 3” to dobra i solidna produkcja, ale poprzednie części zawiesiły poprzeczkę bardzo wysoko. Mamy tutaj wartości, ładunek emocjonalny i wszystko to czego widz potrzebuje, żeby spędzić miło seans. Rola Giny Gershon jest przyzwoita, podobnie ma się sporawa z Christopherem McDonaldem i resztą obsady. Widać, że to wysokobudżetowy projekt direct-to-video. Zadbano o klimat małomiasteczkowy podobnie jak w przypadku późniejszego “Z Podniesionym Czołem” (swoją drogą mój ulubiony film z Dwaynem Johnsonem). Jest solidny wpierdol za niewyparzone gęby, świetne sekwencje walk, w których Rhee po raz kolejny udowadnia, że niczym nie odstaje od takich gwiazd jak chociażby Jean-Claude Van Damme, czy Mark Dacascos.
Myślę, że gdyby traktować “Najlepszych z Najlepszych 3” jako osobny film, wielu fanów uznałoby, że jest naprawdę dobry i warty uwagi. Niestety, ale tytuł zobowiązuje, co spowodowało, że trzecia część nie jest już tak doceniania, bo zwyczajnie odstaje… No co zrobić. Moim zdaniem jest to produkcja warta uwagi i obejrzenia. Można do niej śmiało wracać, nie jest to film na raz. Inne zdanie mam jednak na temat “czwórki”, ale o tym napiszę kiedy indziej. Podciągam ocenę do siódemki.
Ocena: 7/10