Bolo Yeung zdobył szacunek fanów rolą w filmie “Wejście Smoka” z 1973 roku. Następnym tytułem, który umocnił jego pozycję na liście gwiazd kina sztuk walki był udział w “Krwawym Sporcie” (1988). Oba te tytuły łączy fakt, że są to klasyki gatunku, które miały olbrzymi wpływ na to jak on się rozwinął. Po sukcesie filmu, w którym główną rolę Franka Duxa zagrał Jean-Claude Van Damme postanowiono szybko wykorzystać postać Chonga Li. Japończycy zatrudnili Yeunga do filmu “Krwawa Walka”, który miał delikatnie mówiąc wybić się na fali “Bloodsport”.
“Krwawa Walka”, odcinanie kuponów od “Krwawego Sportu”.
Scenariusz napisał Yoshiaki Kashigawa, który nie miał ani wcześniej, ani też później żadnego skryptu na koncie. To debiut i na debiucie się kariera skończyła. Co nie oznacza jednak, że facet wykonał swoją robotę źle. Wręcz przeciwnie. Pomysł na film oczywiście jest luźno wzorowany na “Krwawym Sporcie” – akcja toczy się w Hong Kongu… no i mamy turniej walk, których głównym bohaterem jest Wietnamska Kobra, czyli Chang Lee. Podobne imię i nazwisko oczywiście nie bez powodu. Lee jest bezlitosny, a jego postać została rozbudowana bardziej niż w “Bloodsport”. Widzimy jak trenuje, jak się relaksuje, że jest gwiazdą, a w dodatku w wolnych chwilach zachlewa ryja wódą.
Co więcej w filmie mamy dość mocny zwrot akcji. Umiera uczeń, pomścić go ma nauczyciel. To dość nietypowy pomysł, który faktycznie się sprawdza i zaskakuje. Jest motyw alkoholizmu, próby poradzenia sobie z przeszłością, czy nawet przebaczenia. Myślę, że takie tematy to coś więcej niż zwykły film sztuk walki i jak na debiut pisarski Kashigawy… aż szkoda, że facet nic więcej nie zrobił. To się trzyma kupy, ma sens, czego większości produkcjom tego gatunku brakuje.
Pięć minut Yasuaki Kuraty na polskim rynku VHS.
Za produkcję “Krwawej Walki” odpowiada Kurata Film Company, czyli prywatna firma japońskiego aktora z olbrzymim doświadczeniem. Yasuaki Kurata miał swoje pięć minut również na polskim rynku VHS, chociażby za sprawą tytułu “Życie Ninja” (1983). Producent w przypadku “Bloodfight” wystąpił w roli głównej. I jest to na plus dla całej produkcji, ponieważ Kurata potrafi grać. Oczywiście nie jest to Oscarowa rola, ale budzi zaufanie widza, widać, że emocje są prawdziwe, że przeżywa żałobę. Po prostu nie ma lipy i zażenowania. Japońska szkoła.
Reżyserem filmu jest Shuji Goto i widać po ujęciach, że facet jakieś doświadczenie ma, nawet czasami eksperymentuje. Cały film jest przedstawiony w mrocznej, gęstej atmosferze. To czuć i jednego widza zniechęci, drugiemu się taki klimat spodoba. Ważne, że w ogóle jakiś klimat tu jest zrobiony z zamysłem, a nie z przypadku. Muzyka ujdzie, a sekwencje treningu i walk są w miarę przyzwoite. Nie ma się co tutaj więcej rozpisywać.
Czy polecam film? Zdecydowanie tak, chociaż czuć już na nim ciężar lat, to warto go zobaczyć. Japończycy wykonali solidną robotę, gdyby mieli większy budżet wyszło by to jeszcze lepiej. Nie da się ukryć, że tak czy siak postarali się o każdy szczegół i skupili też na bohaterach, a nie tylko laniu po mordach. To już coś. Czekam na wersję Blu-Ray… seans zdecydowanie nabrałby więcej barw.
Ocena: 7/10