Kontakt

Wpisz aktora lub tytuł filmu.

KinoSztukWalki.plKinoSztukWalki.pl

RECENZJE

Kondory Wschodu (“Eastern Condors”), 1987

Kondory Wschodu - Sammo Hung, Yuen Biao

W 1975 roku zakończyła się wojna wietnamska, która trwała na półwyspie indochińskim 18 lat. Stała się ona tematem wielu filmów akcji, oczywiście jednym z najpopularniejszych w latach 80-tych był “Rambo II” (1985) z Sylvestrem Stallone. Na fali jego sukcesu powstało sporo zagranicznych tytułów. Hong Kong też chciał mieć swoich bohaterów. Scenarzysta Barry Wong napisał tekst zainspirowany przygodami John’a oraz między innymi klasykiem “Parszywa Dwunastka” (1967). Postanowił też zaczerpnąć motyw rosyjskiej ruletki z “Łowcy Jeleni” (1968). Połączył to wszystko z sekwencjami walk i dawką chińskiego humoru. Powstała mieszanka wybuchowa, czego efektem 9 lipca 1987 roku premierę miały “Kondory Wschodu” (“Eastern Condors”).

Miejsce na Twoją reklamę.

Odchudzony Sammo Hung w szczytowej formie.

Grupa więźniów zostaje wysłana na misję do Wietnamu przez amerykański rząd. Za jej wykonanie mają otrzymać tyle kasy, żeby się nie martwić o przyszłość i co ważniejsze – wolność. Ekipa jednak nie wie do końca na co się pisze, a cały plan zostaje odwołany w momencie, w którym są już na miejscu i nie mają drogi ucieczki.

"Kondory Wschodu" (1987)
Kadr z filmu “Kondory Wschodu” (1987).

Nad piórem Barry’ego Wonga (“Dzieci Triady“, 1992) czuwał reżyser Sammo Hung, który współpracował z nim wielokrotnie. Zetknęli się między innymi przy okazji “Serca Smoka” i “Moich Szczęśliwych Gwiazdek” w 1985 roku. Ich współprace zawsze zostawiały po sobie jakieś echo, więc można było liczyć na solidną produkcję. Doświadczony już wtedy Sammo Hung zaangażował się do tego stopnia, że postanowił wystąpić w roli głównej. Co więcej… wynajął personalnego trenera, żeby przygotować się do roli. Uważał, że w przypadku innych produkcji jego waga jest atutem komediowym, a tutaj miał być jednym z więziennych najemników. Trzymał się mocno diety polegającej na jedzeniu ryżu i kurczaka. W efekcie po 3 miesiącach zjechał o 17 kilogramów. Zdecydowanie jest to widoczne na ekranie i jego forma życia, dzięki której mógł wykonywać zaawansowaną choreografię walk.

Plejada gwiazd z Yuen’em Biao na czele.

Zdjęcia do “Kondorów Wschodu” były realizowane na Filipinach i częściowo w dzikiej Kanadzie. Sammo postanowił wziąć do filmu sprawdzoną ekipę z poprzednich tytułów, które reżyserował. Jeżeli ktoś z Was interesuje się produkcjami z Hong Kong – to mamy plejadę gwiazd. W roli sprzymierzeńca pojawił się Yuen Biao (“Żebrak i Złodzieje”, 1979), niesamowicie uzdolniony kaskader i mistrz sztuk walki. Dalej mamy piękną i mocno kopiącą Joyce Godenzi (ciekawostka: ta Pani po produkcji została żoną Sammo Hunga). Wymieniam dalej: Ching-Ying Lam (“Rzeźnik Wing”, 1979), przystojniak i wieczny amant Charlie Chin (“Zwycięzcy i Grzesznicy”, 1983), Wah Yuen (“Droga Smoka”, 1972), Dick Wei (“Serce Smoka”, 1985), Wu Ma (“Na Celowniku”, 1985), James Tien (“Wielki Szef”, 1971) i wielu innych. Długo można by wymieniać. Sami przyznacie, że obsada jest imponująca. Gdybym zapomniał. W filmie pojawiło się też dwóch legendarnych reżyserów, którzy swoim udziałem w produkcji oddali szacunek Hungowi. Mam na myśli Yuen’a Woo-Pinga (“Pijany Mistrz”, 1978) i Corey’a Yuena (“Bez Odwrotu”, 1986).

Miejsce na Twoją reklamę.
"Kondory Wschodu" (1987)
Kadr z filmu “Kondory Wschodu” (1987).

Przede wszystkim w filmie “Kondory Wschodu” Sammo Hung doprowadził do sytuacji, w której mamy zdecydowanie dobrze zbilansowane sceny zabawne z brutalną akcją i sekwencjami walk. Piszę o tym, ponieważ w wielu produkcjach z Hong Kongu nie udało się tego zrobić. Czasami zbyt duża ilość “głupawki” potrafi zepsuć widzowi seans. Także to jest zdecydowanie na plus. Jeżeli chodzi o sam scenariusz to wszystko trzyma się całości i nie ma tutaj czego się czepiać przy tego typu produkcji. Jest to czysta rozrywka, podczas której raz się śmiejemy, a raz otwieramy gębę ze zdziwienia.

“Kondory Wschodu” z rewelacyjnymi sekwencjami walk i choreografią.

Co nas tu może dziwić i zachwycać? Przede wszystkim sekwencje sztuk walki i ich choreografia. Dla widza obytego z takimi produkcjami nie jest to zaskakujące. Ja w ostatnim czasie oglądałem sporo amerykańskich filmów i po zobaczeniu tego przypomniałem sobie po raz kolejny, że to w Hong Kongu napierdalają się najlepiej. I to bez efektów specjalnych, bez dublerów, w dodatku ryzykując zdrowie i życie. Największe pokłony z mojej strony idą w kierunku Yuena Biao, który moim zdaniem jest jednym z największych kozaków i niesamowicie prezentuje się w scenach walk. Wraz z Corey’em Yuenem zajmowali się ich choreografią. To co zrobili zasługuje na szacunek, ponieważ kopnięcia Biao i inne uderzenia są tak płynne jakby to był występ cyrkowy.

"Kondory Wschodu" (1987)
Kadr z filmu “Kondory Wschodu” (1987).

Oprócz tego oczywiście sam reżyser wzniósł się na wyżyny, jakie tam odchodzą uderzenia to jest mistrzostwo. Muszę tutaj jeszcze wspomnieć o Joyce Godenzi, która wspaniale walczy, a na ekran tej produkcji weszła z ogromnym impetem, zrobiła ‘wejście smoka”. Dosłownie. Ah… i ta finałowa sekwencja, choreografia silnych uderzeń Wah’a Yuena. No ja jestem zachwycony, a nie jedno widziałem. Z całą pewnością dużo tutaj zrobił fakt, że aktorzy napierdalają się naprawdę… nie markują uderzeń. Tu się na planie tłukli po ryjach z całej siły. To nie ściema.

Dalej mogę tylko wymieniać, montaż w porządku, sceny strzelania niczym w “John’ie Rambo”, trup ściele się gęsto. Wybuchy prawdziwe, a nie komputerowe. Ten film to esencja umiejętności Sammo Hunga i jedna z jego najlepszych produkcji. W niczym nie odstaje od tytułów Jackie Chana z tamtych czasów. Polecam ten film każdemu. To obowiązkowa pozycja. Ocena bardzo dobra z tendencją na jeszcze wyższą. “Kondory Wschodu” zapadają w pamięć.

Miejsce na Twoją reklamę.

Ocena: 8,5/10

Miejsce na Twoją reklamę.




VIDEO BLOG

Dzisiaj do serii “Co się z nimi stało?” trafia Sammo Hung, głównie znany w Polsce z serialu “Stan Wyjątkowy”. Postanowiłem przyjrzeć się mu bliżej...

RECENZJE

Nadszedł czas, żeby zmierzyć się z “Predatorem: Prey”. Przyznam się szczerze, że w kwestii drapieżców stanąłem na filmie z Adrianem Brody. Miałem też obejrzeć...

RECENZJE

Czekałem na ten moment kilkanaście lat i nie robię sobie teraz żartów. W 2001 roku, tuż przed powstaniem Kina Sztuk Walki interesowałem się produkcjami...

RECENZJE

Jakiś czas temu napisałem recenzję filmu “Minion” (1998) z Dolphem Lundgrenem. Chwilę po seansie tego dość słabego apokaliptycznego dzieła wpadłem na pomysł, żeby wrócić...