Pamiętam jak w poznańskim markecie Piotr i Paweł ujrzałem nowy przeszklony regał. To był przełom, bo znajdowały się w nim filmy na nowym nośniku – DVD. Odłożyłem kasę i postanowiłem zaszaleć, kupić pierwszy swój tytuł na płycie. Oczywiście byłem przyzwyczajony do lektora z VHS, a nie napisów, więc szukałem czegoś po polsku. Dużego wyboru wśród tytułów z bohaterami kina akcji nie było. Patrzyłem na grzbiety płaskich pudełek i dostrzegłem “Gliniarza w Przedszkolu” z Arnoldem Schwarzeneggerem. Znałem ten film i go lubiłem. Uznałem, że trzeba go mieć w świetnej jakości. Podszedłem do faceta odpowiedzialnego za otwieranie regału. Był na zamek, żeby pierwszy lepszy złodziejaszek nie mógł ukraść towaru. Wyjął zafoliowany egzemplarz filmu i poszliśmy do kasy. Ta przyjemność kosztowała mnie 120zł, ale było warto, bo oglądałem tą komedię z elementami akcji później wielokrotnie.
Arnold Schwarzenegger skazany na sukces.
Na przełomie lat 90-tych Arnold był na topie. Można jego sławę z tamtych lat porównać z tym co przeżywa teraz Dwayne Johnson. Rola komediowa miała być ociepleniem wizerunku, zresztą Schwarzenegger wiedział co robi, wcześniej wystąpił w “Bliźniakach” (1988) Ivana Reitmana, a film ten został ciepło przyjęty. “Gliniarz w Przedszkolu” był nastawiony na sukces, producenci zaplanowali premierę tuż przed świętami, na 21 grudnia 1990 roku. Kwestia tego, kto zagra w roli głównej nie była jednak tak oczywista. Rozważano różne kandydatury, brano pod uwagę tak znane nazwiska jak Sylvester Stallone, Chuck Norris, Kurt Russell, Robin Williams, Jack Nicholson, Danny DeVito, Patrick Swayze, czy Bill Murray. W końcu po wielu dyskusjach wybrano Arnolda Schwarzeneggera. Ten miał jednak swoje wymogi, powiedział, że chce współpracować ponownie z Ivanem Reitmanem. W taki sposób obaj panowie znaleźli się ponownie na planie.
Patrząc z perspektywy czasu, to była dobra decyzja. Arnold wcielił się w postać gliniarza, pana Kimble, który pod przykrywką trafia do przedszkola. Reszty fabuły nie będę opisywał, z góry zakładam, że też oglądaliście ten film wiele razy. Już od pierwszych scen widzimy Schwarzeneggera w świetnej formie, okularki, płaszcz i zarośnięta gęba. Też od samego początku poznajemy tego “złego” – Crispa, w którego postać wcielił się Richard Tyson. Zaczyna się jak akcyjniak, po to, żeby nas widzów z każdą dalszą sceną zmiękczyć. Poznajemy urocze dzieciaki i dostajemy sporą dozę smacznej komedii familijnej, który zwyczajnie wciąga i jest interesująca. Podczas kastingu do roli przedszkolaków przepytano ponad 2 tysiące dzieciaków. W filmie do klasy Pana Kimble trafiła trzydziestka. Szczególnie zapamiętałem rolę Dominica i Emmy. Zresztą, sam Arnold ma ogromny sentyment do tej produkcji, uważa, że najlepiej się przy niej bawił ze wszystkich swoich filmów.
Przyjemna historia, która bawi do dziś.
Scenariusz napisany przez Murraya Salema, Herschela Weingroda i Timothy’ego Harrisa jest dopracowany pod każdym względem. Herschel i Timothy pracowali wcześniej razem przy wspomnianych “Bliźniakach” oraz napisali “Nieoczekiwaną Zmianę Miejsc” (1983) z Eddie Murphym. Potrafili stworzyć historię w taki sposób, że najzwyczajniej w świecie jest ciekawa. Myślę, że to ma związek z tym, że mocno zaangażowali postać pana Kimble w życie tych przedszkolaków. Przeskakujemy między scenami akcji, a komediowymi jako widzowie traktując je poważnie. Wszystko jest idealnie zbalansowane. Nawet delikatny wątek miłosny głównego bohatera z Panelope Ann Miller jest dość urokliwy. Na uwagę zasługuje też rola Pameli Reed, która wcieliła się w gliniarskiego partnera Arnolda oraz charyzmatyczne Linda Hunt w roli Miss Schlowski.
“Gliniarz w Przedszkolu” to ciepły film, który można oglądać z uśmiechem na twarzy. Został doceniony przez widzów zarabiając w kinach ponad $91 milionów. Był to kolejny sukces nie tylko Schwarzeneggera, ale i reżysera Reitmana, który po raz kolejny pokazał z jaką łatwością przychodzi mu praca przy filmach dla całej rodziny. Wcześniej świętował sukcesy z dwiema częściami “Pogromców Duchów”. Facet wie co robi. Mamy teraz okres przedświąteczny, wróciłem do tego filmu, dlatego go recenzuję. Mój odbiór po latach się nie zmienił. “Kindergarten Cop” przetrwał i pozwala oderwać się od codzienności. Jeżeli jeszcze nie wiedziałeś lub nie widziałaś, to nadrób ten tytuł. Warto.
Ocena: 7/10